wtorek, 30 lipca 2013

Hola!

Spakowałam walizkę i udaję się w podróż.
Zabieram laptopa z mobilnym internetem, ale nie wiem czy uda mi się gdzieś z niego skorzystać
Przyda mi się odpoczynek od myślenia.

sobota, 27 lipca 2013

4:16, zajebiście, spać nie mogę.
bo on u mnie śpi
dbam o jego komfort psychiczny
a mam ochotę się na niego rzucić
generalnie nie polecm i nie pozdrawiam
KURWA MAĆ.

czwartek, 25 lipca 2013

prezent z prywatnej kolekcji


wiem, że krzywo wyszły, ale jeden się schował trochę. hahaha
wrzucam fotkę z prywatnej kolekcji, z racji iż moja wspaniała Rodzicielka postanowiła obdarować mnie dziś
taką oto koszulką.
niestety nie będzie mi dane nigdy pokazać się w niej publicznie, ponieważ większość normalnych,
codziennych ruchów uwalnia moje cycki na wolność środkiem tego magicznego dekoltu.
padam totalnie, własna matka nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.
tymbardziej nie znoszę tego jak ją kocham i nienawidzę jednocześnie.

oho, jadę robić zdjęcia do Łodzi w sierpniu
ktoś ma ochotę na drinka, dwa albo osiem?

środa, 24 lipca 2013

mniam

                                                                                           muszę sobie ogarnąć takie zdjęcia


cudowny dzień spędziliśmy razem, tak przyjacielsko, wyjaśniając coś
zostawiając niedopowiedzenia
dopóki będziesz z nią nic się nie zmieni,
ale to dobrze robi
mojej poezji


a tak serio, to zaraz oszaleję jak nie dostanę obok siebie mężczyzny
miesiąc, miesiąc
celibatu
uschnę


moja Finka wraca w poniedziałek, wprowadzam się do niej na kilka dni,
powinno być zabawnie.


tak nawiasem, dziwnie być urodzoną skrzypaczką jak ja
a grać od kilkunastu lat na fortepianie

czwartek, 18 lipca 2013

słodko-kwaśne



no i z mojej wyprawy nici,
chociaż obiecał mi, że niedługo wyjedziemy na wyprawę z winem i aparatami,
to jakoś mi niefajnie, bo chciałabym mieć go obok już, teraz, zaraz.
dużo rozmawialiśmy dzisiaj o szczęściu,
o miłości, dorastaniu.
dziwnie jest sobie zdawać sprawę, że osoba, której się szukało zawsze była obok.

środa, 17 lipca 2013

oh, doin' it right



zdany rok
a jutro, najprawdopodobniej wsiadam w samochód i niszczę te wszystkie kilometry między nami
zaszyjemy się jak wtedy gdy byliśmy dziećmi na ranczo
bez zasięgu, internetu
z wielkim łóżkiem, pysznym jedzniem, lasami dookoła i moim huskym
proszę niech to się uda, a Ty proszę chciej tego co ja
bo umieram z pragnienia Twojej bliskości


yeah, you're doin' it right...

środa, 10 lipca 2013

seks w szpitalu?


Przywitałam wczoraj wakacje w międzynarodowym towarzystwie.
Tego dnia dziewcze polsko-irlandzkie, polsko-fińskie i polsko-greckie bawiły się razem, oh a ile było tej zabawy, dostałyśmy mandaty i na nic się zdało flirtowanie z policją, potem zjadły nas komary, a potem jeszcze więcej wypiłyśmy i robiłyśmy dziwne rzeczy.
Najciekawszym punktem programu było poznanie lesbijek, uliczna pijacka znajomość, dziwna cisza po pytaniu ' jesteście hetero?', a potem wyprawa przez stare miasto. Tak dziś się w duszy śmieję, że może znajdę sobie dziewczynę, w końcu raz się żyje, a później będę miała o czym pisać w książkach na starość. ;)
Gdy już wybierałam się do taksówki, po drodze spotkałam jakiegoś śmiesznego, zagubionego i pijanego obcokrajowca, ale nie mam pojęcia skąd był, bo nie mogłam się z nim dogadać, facet totalnie nie ogarniał angielskiego ani niemieckiego, probowałam nawet kulawego hiszpańskiego,włoskiego i francuskiego, ale na nic się to zdało, niech żałuje, taka fajna dziewczyna chciała go poznać.
Zgubiła się moja suczka i jeżdżę po okolicy rozwieszając ogłoszenia ze swoim numerem, mogłam dopisać coś kretywnego od siebie, bo jak widziałam miny ochroniarzy jak dawałam im te ogłoszenia to było numer-dziewczyna-numer-dziewczyna - oczywiście, że wywiesimy.
Idę spać, bo znowu boli mnie gardło, chyba jednak czeka mnie wizyta w szpitalu, chociaż tam jeszcze seksu nie uprawiałam, ale złapałam misje.. ^^

taką mogłabym przytulić w sumie.


niedziela, 7 lipca 2013

what's done it's done

Powiedzenie - to koniec, nie mam już na nas siły, było najtrudniejszą rzeczą jaką w życiu zrobiłam.
Zraniłam nas oboje, bo w końcu nadal darzę go uczuciem i jest dla mnie bardzo ważny, ale to już nie to.
Co przyniesie przyszłość? Oby same dobre rzeczy.

piątek, 5 lipca 2013

tunnel vision




Twoje milczenie odbija się echem w każdej sekundzie mojego dnia.
Nie wiem dlaczego wszystko wygląda tak jak wygląda, jest jakby odbiciem w krzywym zwierciadle tego jak miało być.
Wczoraj o 22 wyszłam na rolki, bijąc chyba swoje wszelkie życiowe rekordy, robiąc trasę najdłuższą z możliwych wróciłam cała mokra jakbym pływała w jeziorze, a nadal nie wyczerpałam całej siedzącej we mnie energii. Wieczorami gdy zasypiam układam się z kołdrą tak jakbym przytulała się do Ciebie i kiedy spadam w przestrzeń między jawą a snem, praktycznie czuję na sobie Twoje dłonie i cichy puls na ustach które opieram o Twoją szyję.
Absrud goni absurd. Zaczynam zauważać mnóstwo spraw w inny sposób, wspomnienia ulegają zmianom, widzę gesty na zdjęciach, które wcześniej nie miały znaczenia.
A każda wyparta kiedyś myśl, która była nie na miejscu, bo byliśmy przyjaciółmi, wyłamuje drzwi między podświadomością i świadomością, rozrywa mi porządek w jakim ułożyłam tą znajomość, obdziera z szat każdą, nawet najmniejszą wątpliwość.
Potrzebuję Twoich słów, karmię się nimi, są jak okruszki wyznaczające drogę labiryntu. Kopnąłeś mnie w dupę, żebym w końcu zrobiła coś ze związkiem w którym nie jestem szczęśliwa i w którym szczęśliwa nie będę - i to zrobię. A Ty? Odejdziesz od tej kupki nieszczęścia, przy której także tkwisz nie znając szczęścia?
Czy kiedyś w końcu los rzuci nas sobie w ramiona jak tamtej cholernej nocy, kiedy uwierzyłam, że na prawdę długo na to czekałeś?
Na prawdę Cię potrzebuję, nie wiem co mam zrobić, rzucam się na głęboką wodę a wyszłam z wprawy w pływaniu, pamiętaj, że tam gdzie nie sięgałam stopami dna zawsze nosiłeś mnie na rękach.
Próbuję Ci pokazać, dać Ci znać, że powinieneś tutaj być, a jeśli nie chcesz to też mi o tym powiedz, właściwie powiedz mi cokolwiek.

Wychodzi ze mnie mała, słaba dziewczynka, którą skutecznie zabijałam przez tyle lat, bo jedyna osoba przy której mogłam być sobą - tak po prostu, nieświadomie bardzo mnie rani.

I didn't eat for three days so I could be lovely.