wtorek, 10 grudnia 2013

be brave.



Zaglądam tu czasem ze swoistą tęsknotą za odwagą jaka mi towarzyszyła gdy zaczynałam pisać tego skromnego bloga. Od ostatniego wpisu.. cóż przyszła 'zima', po długiej, ciepłej jesieni, miałam urodziny (o boże, starość tak bardzo) i tak bardzo nic się nie zmieniło.
Tkwię poza nawiasem jakiegokolwiek życia seksualnego od czerwca (właśnie policzyłam w głowie ile to miesięcy i jestem bliska rozpaczy). Spędzam dni na uczelni albo w studiu nagraniowym szykując EPkę. Rysuję sobie karykatury na wykładach z moim pięknym nowym notesie długopisem Swarovskiego. i co z tego?

Czy właściwie jak ktoś podpisując Twój prezent obrysuje Twoje imię w serduszko to coś to znaczy?
Czy coś mnie w tym mieście jeszcze trzyma oprócz znajomych? Chyba nic.
Może przyszedł czas by wyprowadzić się do Krakowa, uciec w klimat Alchemii i Kazimierza.
Zainwestowałam ostatnio ogromne pieniądze w wymianę garderoby, a w piątek rano pakuję się w samochód i z moją wspaniałą kuzynką jedziemy do Karpacza, weekend w SPA Gołębiewski zapowiada się wybornie, zamierzam nie trzeźwieć aż do niedzielnego poranka.
To taka norma też, nigdy w życiu nie wracałam z imprez o 5 rano, a teraz taksówkarze się śmieją, że jestem taką uroczą gadułą jak mnie odworzą do domu.
Nienawidzę kiedy koleżanki zmuszą mnie do tańczenia, nie mają pojęcia co się dzieje w mojej głowie kiedy ma mnie dotknąć ktoś zupełnie obcy, panika totalna.

Ostatnio dopiero na warsztacie radzenia sobie ze stresem zrozumiałam jaki mam problem z obcymi, z byciem w tłumie, w dodatku ten przez którego to wszystko w ogóle istnieje próbował się ze mną spotkać w niedziele. 2 lata go nie widziałam, nie rozmawiałam z nim wyłączając przesyłanie sobie życzeń a ten od moich tegorocznych urodzin uparcie próbował się ze mną skontaktować.
Pomyśleć, że poznałam go 7 lat temu a każde wspomnienie nadal tak bardzo boli.
Nikomu nie życzę sytuacji, ale każdemu życzę takiej siły jaką mam teraz.


Ten wpis przypomina Ullysessa James'a Joyce'a swoim strumieniem świadomości, ale trudno.





blow out all the candles
you're too old to be so shy
he said to me
so I stayed the night
just a young heart confusing my mind
but we're both in silence