poniedziałek, 29 kwietnia 2013

ostudzić głowę



Dziś spędziłam kilka cudownych godzin sącząc pyszną kawę w towarzystwie dawnej przyjaciółki, bo choć nigdy dłuższe relacje z dziewczętami nie były moją mocną stroną to dobrze czasem się spotkać i pogadać, tak po babsku, a co mi tam.

Gdy opowiadała o swoim życiu singielki,  pełnym zabawy, imprez, czarnych dziur w pamięci i spotkań z różnymi chłopakami, to trochę żal mi było, że swojego ukochanego nie mogę na jeden weekend 'zasave'ować' i pójść się pobawić, bo mimo że pozwalam sobie na flirt, który jest moją ukochaną formą rozmowy, to ekscesy alkoholowe, tańczenie przez całą noc i totalny spontan pozostały jakimś odległym wspomnieniem licealnych pierwszych imprez, które miały miejsce lata temu, zanim jeszcze poszłam po rozum do głowy, a raczej zanim rzeczywistość nie rzuciła mi rozumem w twarz, w mało przyjemny sposób.

Zbyt szybko poznałam chłopaka, dla którego rzuciłabym wszystko, kiedy on bawił się mną jak lalką, bo mógł. Ślepo zapatrzona, później myślałam, że to już tylko zabawa, niestety znowu na własne życzenie zostałam skrzywdzona i tak w kółko przez lata dawałam się robić z konia. Teraz mogłabym się rozwodzić nad tym, jak to mnie wykorzystywał seksualnie, jak straciłam dziewictwo z nieodpowiednią osobą, pieprzyć to, dosłownie.

Większość moich koleżanek źle wspomina pierwszy raz, w ogóle pierwsze kontakty seksualne, nie przynoszące im jakichkolwiek korzyści, pełne zażenowania, obrzydzenia do chłopaka i bólu. Mnie to wszystko ominęło i choć wybór udany nie był, to zachęcił mnie to odkrywania swojej seksualności oraz przyjemności dla obu stron.Wychowana zostałam w domu, gdzie seks nigdy nie był tematem tabu, a swoją seksualność zaczęłam poznawać już kończąc podstawówkę.
Z tym pierwszym, było dziwnie, robiłam wszystko by sprawić mu przyjemność nie przejmując się sobą, bo większość znajomych gdzieś tam mówiła, że na początku to kobiecie nie bywa fajnie i się nie ma co przejmować, chociaż wielki ukłon w jego stronę, bo zaszczepiłam w sobie ogromną miłość do seksu oralnego, kiedy moje koleżanki wciąż krzywią się na same te słowa i większość rzuca od razu - NIGDY W ŻYCIU! Między okresami kiedy widywaliśmy się ze sobą jakoś nie miałam ochoty zaraz lądować w łóżku z innymi chłopakami, choć zdarzyło się kilka niedwuznacznych sytuacji i nagle okazało się, że może być mi dobrze nie tylko ze sobą, ale i z chłopakiem, pod warunkiem, że wie co robi.

Wszystko zmieniło się, kiedy stanęłam w drzwiach pokoju i zapytałam mojego, wówczas, kolegi - Mogę dziś spać z Tobą?

cdn.

właściwie dlaczego?

Stwierdziłam, że będę pisać, bo chcę się dzielić, a nie chcę rozmawiać.

Z wiosną pojawiły się w mojej głowie niespokojne myśli pełne pragnień powrotu do przeszłości, choć obiecywałam sobie i mojemu Mężczyźnie wiele rzeczy, to na swój umysł do końca nie mam wpływu.

Tak więc ostatnie tygodnie upłynęły mi na bezczelnym flircie z kolegami na uczelni, nękających mnie fantazjach w najmniej odpowiednich momentach, bo co by tu zrobić, kiedy czekają Cię godziny na uczelni w piątkowe ciepłe popołudnie mimo dziennego studiowania a Ty przygryzając wargi obserwujesz tyłek chłopaka który spóźniony dotarł na zajęcia. No tak zagryzasz wargi i udajesz, że słuchasz pasjonującego wykładu.

Oh, w końcu wolne, pojechałam pędem, łamiąc wszelkie ograniczenia prędkości do domu, żeby się wykąpać, przebrać i pojechać na umówione piwo, w dość nietypowym gronie. Mój Mężczyzna wrócił do rodzinnej miejscowości na weekend po wypełnionym sprzeczkami tygodniu, więc marzyłam o dobrej zabawie i braku zmartwień. Zestaw koleżanka z roku, przyjaciel i pan 'dobrze skrywana przeszłość', mieszanka wybuchowa, która mogła przynieść różnorodne rezultaty.

Nie zrozumcie mnie źle, na prawdę kocham mojego Mężczyznę, ale moje niepohamowane libido i miłość do dobrej zabawy, w dobrym, inteligentnym towarzystwie sprawiają, że czasem ląduję w dwuznacznych sytuacjach, i choć nigdy nie chciałabym go zranić, bo wiem co to znaczy, to diabeł, mój kumpel po fachu de facto, wystawia mnie na rozmaite kuszenia, i tak oto zwykłe wyjście na piwo skończyło się nocą w ramionach faceta definitywnie nie będącego moim Mężczyzną z marzeniem o jeszcze innym chłopaku przy boku.

Ocknęłam się z letargu, pojechałam do domu, wzięłam prysznic, łamiąc kolejne obietnice zrobiłam sobie dobrze by zrzucić z siebie to całe zbudowane pożądanie przed którego uwolnieniem powstrzymałam się całą poprzednią noc. Zadzwoniłam by pogodzić się z Mężczyzną, nazajutrz wraca do mnie, będzie dobrze, jak zawsze.

Urodziłam się szczęściarą, szczęściarą jestem.
Tak minął poprzedni weekend, ten przechorowałam.
Nadchodzi weekend majowy, rok odkąd sypiam z moim Mężczyzną.
Będzie co opisać, obiecuję.